Ben Nevis z 8 latkiem i mamą
Ben Nevis 1345m npm najwyższy szczyt Wielkiej Brytanii
Wielka Brytania, Szkocja, Fort William, czas przejścia: 12h ( z 8 latkiem, mamą i psem). Rok zdobycia: 31 sierpień 2018
Zanim opiszę moje drugie wejście (2 razy w ciągu dwóch miesięcy) na Ben Nevis w towarzystwie syna i mamy – cofnę się w czasie….
Przed moim pierwszym zdobyciem Ben’a miałam więcej pytań niż odpowiedzi. Jako Polka, która zaliczała góry w Polsce zadawałam sobie pytania czy faktycznie jest trudno się wspiąć – bo to przecież tylko 1345 m npm? W porównaniu do polskich gór to bułka z masłem. Czyż tak powinno byc…?
W opinii Anglików góra ciężka do zdobycia. Nie mogę powiedzieć czy ciężko. Dla każdego to inny poziom. Przekonałam się więc sama na własnej skórze. Ludzie go zdobywają nocą, biegnąc, w śniegu i deszczu, kto szybciej. My postanowiliśmy namówić moją mamę, żeby spróbowała – pomimo że przewidywany czas to 12h.
Gdzie znaleźć nocleg?
Będąc w tych okolicach można znaleźć wiele miejsc noclegowych – ceny B&B zróżnicowane – w zależności jakie standardy i jaki sezon. Ja proponuję http://www.glen-nevis.co.uk/campsite – to miejsce, które otrzymało nagrody za najlepszy campsite w Szkocji. Każdy znajdzie coś dla siebie – od miejsca na namiot, po drewniane domki tzw. camping pods. Bardzo czysto, ceny przystępne, można rezerować zarówno na miejscu jak i przez stronę internetową. To miejsce jest idealną wypadową na Ben’a. Dlaczego? Bo jest na miejscu, do szlaku jest raptem 10 minut piechotą, nie musicie płacić za parking, a campsite serwuje jedzenie i mini market, gdzie znajdziecie szkockie przysmaki, pamiątki i świeże pieczywo o poranku.
My wybraliśmy miejsce na samochód – namiot rozłożony na dachu był dla nas idealnym noclegiem z widokiem na góry.
5 rano pobudka. Ciepła herbata, Dyson – grzejnik i kilka warstw ubrania w środku lata sprawiły, że Samuel z uśmiechem był gotowy na zdobycie góry – tym razem z babcią. To było jego drugie podejście w ciągu dwóch miesięcy. Pierwsze podejście w kolejnym artykule, które miało inny charakter i trudność zdobycia.
Czapka, rękawiczki, kilka warstw ubrań i górskie buty są wymagane. Nie ma znaczenia jaka pora roku. Temperatura i warunki pogodowe – szczególnie w górnych partiach zmieniają się diametralnie. Nie ukrywam, że podobnie jak na Kasprowy i tutaj ludzie wychodzą na szlak w klapkach, ale cóż – ja taka extreme nie jestem. Kijki mile widziane, bo to długa wspinaczka a pierwsze 2 godziny wymagające. Jeżeli nigdy nie chodziłeś z nimi – myśle, że warto spróbować. Pamiętam jakie miałam myśli widząc ludzi chodzących z nimi. Myślałam sobie – pewnie będą mi potrzebne na starość 😉 ale nic bardziej mylnego… spróbuj bo warto.
Wychodząc wcześnie rano macie przewagę nad śpiochami – nie jest wtedy tłocznie a tym samym szybciej zejdziecie – zanim zajdzie słońce.
Na powyższym zdjęciu, możecie zauważyć mgły w tle.
Fajnie jest zobaczyć, że nie jesteśmy sami na tym świecie. Udało nam się spotkać dwa auta, które były wyposażone w namiot na dachu taki jak nasz….
Czy Ben Nevis jest trudny? Moim zdaniem jest wymagający – szczególnie pierwsza sekcja. Nie jest trudny ale dlatego, że jest to długa droga, może co niektóre osoby zmęczyć. Na szlaku miałam okazję spotkać osoby, którym lała się krew z nosa, które miały zadyszkę.
Moim zdaniem, nie można lekceważyć żadnej góry.
Góra jest o tyle przyjemna, że widoki zapierają dech. Nie ma ekspozycji – co daję swobode chodzenia osobom z lękiem. Po prostu idziesz swoim tempem. Szlak jest tak oznaczony i przejrzysty, że cięzko się zgubić. Idziesz sobie swoim tempem i masz tę swiadomość że to najwyższy szczyt Wielkiej Brytanii.
Lubię te górę, bo daje mi wolność i to, że można na niej sprawdzać swoje siły pod każdym kątem i w każdych warunkach.
Jednak nie traktujcie jej jak pagórka. Niestety kilka osób straciło na niej życie.
Na szczycie…
Na szczycie można chwilę odpocząć i jest to też moment na zdecydowanie, którą drogą zejść. Za pierwszym razem, kiedy zdobywałam tę górę z Jakubem wybraliśmy najtrudniejsze zejście ( o czym mowa będzie w innym artykule) – tym razem będąc z mamą, dzieckiem i psem – bez Jakuba – postanowiłam iść na łatwiznę i zejść tym samym szlakiem,